Generalnie nie przepadam za korektorami..Nie wiem dlaczego,ale ciężko mi się do nich przekonać, a to nic nie kryją, a to dziwnie wyglądają na twarzy...Masakra. Ale kiedy w wakacje w Superpharmie były dni Lifestyle, trochę poszalałam i postanowiłam wypróbować jeden, który niezwykle mnie zaciekawił.
Lasting Finish, bo o nim mowa, przykuł moja uwagę już od pierwszej chwili swoim ciekawym opakowaniem, i gramaturą, ponieważ jest go aż 6 gram. To sporo. Plastikowy słoiczek jest solidny i nie ścierają się na nim napisy, czego wprost nie cierpię, wiem,że nie jest to najważniejsze, ale dostaję fioła gdy po tygodniu użytkowania nie wiem co jest napisane na opakowaniu.
W środku znajduje się korektor o dość przyjemnej i kremowej konsystencji. Wybrałam kolor 010 Porcelain.
I co mogę o nim powiedzieć? Jest na prawdę dobry dziewczyny! Poradzi sobie z zaczerwienieniami, krostami i innymi tego typu niespodziankami, nie wchodzi w pory, ale UWAGA nie można go stosować pod oczy, gdyż jego "treściwa" konsystencja sprawi, iż będziemy mogły się przekonać, jak będziemy prezentować się za 30 lat :) I moja rada : stosujcie go POD podkład, a wtedy ładnie wtopi się w skórę.
A czy Wy już go używałyście? Czy macie może innego ulubieńca? :)
Życzę Wam miłego wieczoru :)
Nie używałam go :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie szukam jakiegoś pod oczy :)
OdpowiedzUsuńCiekawy korektor:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńKorektorów nigdy za wiele - taka jest moja maksyma, zawsze jest coś do zakamuflowania :)
OdpowiedzUsuńNie znam go, ale zapamiętam by nie stosować go pod oczy :)
OdpowiedzUsuńMoim ulubieńcem jest korektor z Bourjois ;)
OdpowiedzUsuńnominowałam Cię do liebster blog award- więcej na moim blogu
OdpowiedzUsuńNigdy go nie miałam :))
OdpowiedzUsuń