Witajcie:)
Postanowiłam Wam dziś przedstawić moją opinię na temat dwóch całkiem podobnych,a jednak nie do końca szczotek do włosów. Jedną z nich myślę,że nie muszę nikomu przedstawiać,bo jest to już temat przewałkowany w blogosferze na wszystkie możliwe sposoby i nie ma najmniejszego sensu,żebym ją jakoś szczególnie dokładnie opisywała,ale moja druga tańsza propozycja to już inna sprawa....
Jak widzicie na zdjęciu powyżej mój TT jest już dość "wysłużony", gdyż złota farbka z zewnątrz zaczęła już odrobinę odpryskiwać i to jest niewątpliwie minus, gdyż wersja kompaktowa jaką posiadam, służy do tego,żebym mogła zabierać ją sobie w walizeczkę i fruuu w podróż, zatem powinna być trwała, a tutaj no niestety...łatwo ją uszkodzić. Jeżeli chodzi natomiast o różowe cudo po prawej to jest to coś, co znalazłam bodajże w marcu w drogeriach Rossmann.
Bardzo zaciekawiona nowością i oczywiście kolorem :) kupiłam ją za cenę ok.20 zł, która wydaje się być całkiem atrakcyjna przy TT, który kosztował ok.50 zł. Różowe cudo nazywa się Elite Franck Provost. Co wyróżnia EFP? Na pewno to z czego jest zrobiona, dlatego,że o ile TT ma jak widzicie dość nietrwałe wykonanie, to już EFP można spokojnie i do bólu wozić w walizeczce,torebeczce itd. ponieważ od zewnętrznej strony pokryta jest gumą, której zwyczajnie nie da się tak łatwo zniszczyć. To jest jej niewątpliwy plus,ale co uważam za ważniejsze- ma rączkę. To jest coś czego niewątpliwie bardzo brakowało mi przy Tangle Teezer. I o ile wcześniej miałam dużo krótsze włosy i była to sytuacja do przyjęcia, to teraz kiedy urosły mi one do ramion trochę muszę się napracować,żeby je rozczesać...I tu właśnie dochodzimy do clou tego o czym chciałabym napisać...Niestety,ale mój piękny różowy zamiennik nie do końca radzi sobie z rozczesywaniem moich splątanych, lekko kręconych włosów <chlip,chlip>, TT radzi sobie dużo lepiej, szybciej, nie wyrywa ich,a EFP się to niestety zdarza i trzeba uważać,żeby ich nie wyszarpać. Zastanawiałam się czemu tak się dzieje i chyba udało mi się odkryć przyczynę. Spójrzcie na zdjęcia poniżej:
Tak... Gęstość "igiełek".
No niestety, szczotka od Elite Franck Provost miała szansę stać się moim "top of the top", ale nim nie będzie. Szkoda. Niemniej jednak, jeżeli będziecie chciały mieć coś "w zapasie" awaryjnie i nie wydawać na to większej kwoty, możecie sobie coś takiego sprawić. A jakie są wasze opinie na ten temat? Co myślicie o obu szczotkach? Może polecacie coś innego, co będzie jeszcze delikatniejsze niż TT? Zapraszam serdecznie do pozostawiania komentarzy:)
Pozdrawiam:)
Coś delikatniejszego niż TT to pewnie szczotka z z włosia dzika khaja :)
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie wypróbować:) Dziękuję:)
UsuńFajny ten Twoj zmiennik :-) mi osobiscie TT nie podpasowal. Początkowo ok wielkie wow ale pozniej zauwazylam, ze koncowki sa w gorszym stanie niz przed zakupem. Zaczyly sie szybciej rozdwajac itd... Ogólnie jestem na etapie szukania nowej szczotki :-)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam,że TT może narobić takich szkód...Ja chyba faktycznie sprawię sobie tę z włosia dzika:)
UsuńJa osobiście mam EFP. Mama nie zgodziła się na TT bo jak byłam w Rossmanie to kosztował 90 zł O.o. Ja osobiście wielbię EFP
OdpowiedzUsuńplusy
-ma rączkę
-dobrze się rozczesują włosy tak samo jak TT
- jest DUŻO KOLORÓW do wyboru :)
minusy
-JEST ZBYT GENIALNA
Pozdrawiam xd
TT nie kosztuje 90zl tylko 30-40zl.
UsuńPozdro xd